To już setny wpis. Ponad dwa lata mojej obecności na fbl, z przerwami, bo z przerwami, ale to i tak długi okres czasu. Poczatki utkwiły mi w pamięci już na zawsze. Tamten listopad był najpiękniejszym w moim życiu i śmiało mogę powiedzieć, że gdyby nie on, to ja nie byłabym teraz tą osobą. Wiem, że to bardzo mocne słowa, ale jestem ich całkowicie pewna. Moje życie odwróciło sie o 180 stopni, ale zacznijmy od początku.
Wszystko zaczęło się dokładnie 7 sierpnia 2011 roku. W ten dzień dowiedziałam się o Pro-Anie. Wcześniej próbowałam różnych "zdrowych" diet, ale z każdej szybko rezygnowałam. W tym przypadku było tak samo, kilka dni (nie)jedzenia i odpuściłam sobie. Jednak blogi o Anie wciągnęły mnie na tyle mocno, że nie potrafiłam z nich zrezygnować. W każdym z nich wyłapywałam jedną informację - wszystkie chciały być perfekcyjne. Miały dokładnie takie same problemy jak ja, więc pomyślałam, że skoro one potrafią, to dlaczego mi miałoby sie nie udać? Kolejne poważne podejścię do diety rozpoczęłam wraz z nowym rokiem szkolnym. W poprzednich latach nie byłam dobrą uczennicą - dwójkową, a przy większym szczęściu trójkową - wtedy wszystko się zmieniło. Sama nie wiem jak ja to zrobiłam, po prostu stosowałam się do rad Pro- Ana. Mało jadłam, a by zająć czymś czas- uczyłam się. W przeciągu niespełna trzech miesięcy zrzuciłam 10 kilogramów. Jednak to październik pamiętam najlepiej. Wtedy wszystko osiągnęło swój szczyt. Pamiętam, że nie jadłam przez kilka dni, zarywałam noce, zamilkłam. W pamięć dokładnie zapadły mi wszystkie awantury mojej matki. Żaliła się, że w ogóle się nie odzywam. Do nikogo. Z bardzo rozrywkowej osoby zmieniłam się w dzikusa, który całe dnie spędzał w domu nad notatkami. Ale wiecie dlaczego tak miło wspominam ten okres? Bo wszystko mi wtedy wychodziło, nie byłam smutna jak wydawało się większości, a jedynie cicha.
Późniejsze lata leciały szybko. Jednak po drodzę utraciłam swój rytm, samotność zaczęła wpływać na mnie autodestrukcyjnie i wtedy właśnie zaczęły się wszystkie moje problemy, które trwają do dzisiaj. Czasami sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Bo jeżeli nie tamtem miesiąc pewnie siedziałabym teraz, w którejś z młodszych klas, ale jednocześnie znikęłoby większość moich problemów.
Czasu nie cofnę. Żałuję tylko czasami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz