Cześć Motyle ;) Jak Wasze bilanse?
Dzisiaj taki pierwszy oficjalny dzień w LO, hm... sama nie wiem, co mam o nim myśleć. Jest dobrze, naprawdę dobrze, wprawdzie dzisiaj się trochę gubiłam i pewnie przez parę następnych dni tak będzie. Zastanawiam się tylko kiedy będę mogła powiedzieć, tak z pełnym przekonaniem, że to MOJE liceum. Na razie po prostu jeszcze tego nie czuję. Klasę tak jak już pisałam mam super, oby mnie to nie zgubiło. Mam jasno określony cel: perfekcja. Nie mogę sobie pozwalać na maki, makarony, czy inne fast-food'y na wspólnych wyjściach.
Miałam dzisiaj francuki - super nauczycielka, informatykę i wf - obie babki pokręcone, mam super księdza ;), fajna babkę od PP i matematyka dyrektora. Jutro pierwsze lekcje z bardzo ważnymi nauczycielami, przynajmniej dla mnie :fizyka, biologia, angielski. Na tym ostatnim będzie test, który rozdzieli nas na grupy. Szczerze mówiąc dwa razy dostałam się do lepszej gruby i dwa razy tego żałowałam. Teraz jest mi to już obojętne, ważne aby się uczyć.
Z bilansu nie jestem zadowolona, nadal zastanawiam się czy powinnam jeść rano śniadania. Jeżeli nie jem, to jestem o pustym żołądku do godziny 16.. kocham ten głód.
BILANS:
15:40 - 4 łyżki kaszy, kawałek piersi z kurczaka, trochę kalafiora
16:20 - pół jabłka, brzoskiwnia
17:00 - małe jabłko
18:30 - 3 łyżki sałatki gyros, 6 kromek wazy
w między czasie - 4 krówki
Z kolacją przegięłam po całoci i zdaje sobie z tego sprawę. Do tego jeszcze te krówki, obiecuję, że z dnia na dzień bilans będzie ładniejszy. DZzisiaj musicie mi jeszcze wybaczyć.
Dobranoc ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz