Poniedziałek, 21:53
W piątek miałam bardzo duże problemy z zaśnięciem. Aż głupio powiedzieć przez co... no ale dlatego, że S. spotkał się z kolegą, a ja się tym przejmowałam jakby co najmniej oznajmił mi, że jakaś przyjaciółka u niego przenocuje. Kompletnie niezrozumiałe. Pod ostatnim postem jedna z Was podesłała mi artykuł o lękowym stylu przywiązania. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że "oo to jestem ja"!, ale po głębszym wczytaniu się i przemyśleniu uznałam, że zbyt wiele rzeczy się nie zgadza. Ja nie obawiam się tego, że S. mnie porzuci, zrani, zdradzi albo zerwie. Nie boję się o przyszłość naszej relacji, bo uważam, że jesteśmy w stabilnym i szczęśliwym związku. Jedna z Was napisała żebym słuchała siebie i wydaje mi się, że moje aktualne zachowanie jest jednak spowodowane sytuacją z poprzedniego lata. Probuję sobie przypomnieć czy przed lipcem też odczuwałam taki rodzaj niepokoju i zdenerwowania gdy S. gdzieś wychodził i szczerze mówiąc nie wydaje mi się. Być może ta sytuacja tak na mnie wpłynęła, że mam teraz traumę?
Odchodząc od tematu. W sobotę byłam z przyjaciółką w Energylandi. Było genialnie, ale niestety bardzo zimno. Nie zmienia to jednak faktu, że świetnie się bawiłam.
Uwielbiam baśniowy klimat tego miejsca!
Oczywiście zamierzam tam jeszcze wrócić w tym roku :)
Od razu po powrocie do Krakowa pojechałam do Szymka. A on już czekał na mnie z pyszną kolacją. Jesteśmy razem ponad rok, a on ugotował coś dla mnie pierwszy raz haha.
Było naprawdę bardzo dobre, biorąc pod uwagę jego zdolności kulinarne (zwyczajnie ich nie ma xd).
Zjadłam ten posiłek, wykąpałam się i od razu poszłam spać. Byłam tak zmarznięta, że spałam w bluzie i na maxa odkręconym kaloryferze. Byłam wykończona po całym dniu.
Następnego dnia mieliśmy jechać na basen, ale zwyczajnie nie dałam rady. Trochę postałam w kuchni, potem zaczęliśmy oglądać nowy serial - "1670". Jest świetny! I na 17 pojechaliśmy do teatru na sympatyczną komedię "żONa". Mega się uśmiałam, było warto :)
A co dzisiaj? Byłam w pracy, a zaraz po niej odwiedziłam rossmanna, a także babcię, bo wczoraj było jej święto. Na 19 poszłam jeszcze na korepetycje i zaraz po nich do lidla na mini zakupy spożywcze, bo kupiłam jedynie dwie bułeczki.
Przyszło mi też dzisiaj zamówienie z shein i jestem zachwycona! Jutro porobię zdjęcia i Wam wszystko pokaże, ale zamówiłam sobie jedną bluzeczkę w stylu old money i trzy zawieszki do pandory. Jakoś wszystkich rzeczy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Zrobiłam sobie także dzisiaj zamówienie w sinsayu, bo wszystkie pary spodni naraz mi się przetarły. Chodzę w jakiś starych za dużych. Teraz kupiłam dwie pary i myślę, że niedługo dokupię koleje dwie. Oprócz tego dorwałam kurtkę zimową za 80 zł, sweter (ale coś mi mówi, że będzie za duży), kilka par biżuterii, za które w sumie zapłaciłam 10 zł i koszulkę dla Szymka.
Okej, ja uciekam spać. Do jutra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz