Wtorek, 18:47
Ależ ten dzień jest długi!
Wstałam dzisiaj po 7, szybciutko zebrałam i pojechałam na egzamin. Był całkiem okej, dużo pytań na myślenie i o dziwo z tym nie miałam dzisiaj problemu. Od razu potem pojechałam do Lidla na małe zakupy spożywcze, w tym kupiłam też moje ukochane lody o niskiej kaloryczności. Później wróciłam do domu i zjadłam pierwszy posiłek około 12. Później poszłam jeszcze do biblioteki żeby odebrać książkę dla mamy. Jest tam teraz taka nowa dziewczyna i bardzo ją polubiłam, taki typ człowieka, którego po prostu nie da się nie lubić. Dla siebie (i Szymka oczywiście) wypożyczyłam także grę.
Było wiele ciekawych, ale niemal wszystkie dla więcej niż dwóch graczy, więc finalnie zdecydowałam się na taką. I powiem Wam coś głupiego, ale już od dawana chciałam iść do biblioteki i tak po prostu się przechadzać szukając gry planszowej. Dzisiaj w końcu to zrobiłam i czuję się jakbym spełniła jakieś wielkie marzenie, a w rzeczywistości zdaję sobie sprawę, iż jest to głupotka.
Tak z innych rzeczy to zrobiłam sobie też dzisiaj paznokcie u stóp i zamówiłam inną sukienkę na wesele, powinna przyjść już jutro. Ta, która mam mi się podoba, ale stwierdziłam, że chce przynajmniej inną przymierzyć. Zrobiłam sobie także brwi henną, przygotowałam sok z grejpfruta i pietruszki na jutro oraz zrobiłam domowy serek śmietankowy. Tym razem próbuje nowy wariant smakowy, czyli suszone pomidory i świeża bazylia, którą udało mi się kupić w Lidlu za 2,40 zł. Będę jutro gotować spaghetti, więc także się przyda jako ozdoba :) Aktualnie robię zamówienie na zooplus dla Maffina, bo skończyły mu się już wszystkie smaczki. Czekam także na odcinek "Miodowych lat", który zaczyna się za trzy minuty. Oby był ze starą Alinką.
Miałam też dzisiaj dużo przemyśleń. I zastanawiam się nad jedną rzeczą dotyczą nie tylko związków, ale także relacji z innymi osobami, ale powiem to na przykładzie Szymka. Jeśli ja dla niego gotuję, prasuję, sprzątam itp. i szczerze sprawia mi to przyjemność i lubię myśl, że o kogoś dbam, to czy mam prawo oczekiwać czegoś w zamian? Czy taka relacja powinna być tylko i wyłącznie bezinteresowna? Nie daje mi to spokoju. Bo ja naprawdę lubię robić te wszystkie rzeczy, ale w momencie gdy nie widzę takiego samego zaangażowania to czuję się z lekka wykorzystywana. Z drugiej strony jednak nikt mnie nie zmusza do tych wszystkich rzeczy i robię to tylko dlatego, że chcę, więc chyba niesłusznie myśle o wykorzystywaniu.
Inną osobą, o którą szczerze dbam w swoim życiu jest moja przyjaciółka Kasia. Nigdy nie mam problemu żeby coś dla niej zrobić, kupić, gdzieś ją zaprosić. To wszystko jest takie naturalne, bo ona odpłaca mi się tym samym. Kiedyś na tik toku słyszałam jak dziewczyna nazwała to wymianą energii i bardzo mi się to określenie spodobało.
Jestem ciekawa co o tym myślicie, bo ja uważam, że temat nie jest łatwy.
Idę teraz zrobić sobie kolacje. W planie jest domowy burger :)
Skoro jak sama mówisz lubisz to robić i nikt cie do tego nie przymusza to rób tak dalej jeśli chcesz ale nie oczekuj wzajemności. Bo to wygląda tak, że ty sama z własnej nieprzymuszonej woli robisz te wszystkie rzeczy (mimo że nikt cie tak naprawde nie prosi) a potem masz żal że nikt tego nie odwzajemnia. Sama tak naprawde stwarzasz sobie w ten sposób problem i jeszcze oczekujesz, że ktoś inny go rozwiąże, to bezsensowne.
OdpowiedzUsuńBo według mnie na tym opiera się związek. Na wzajemnej pomocy sobie i docenianiu wysiłków. Co to za związek gdy każdy żyje sobie osobno? To jest dopiero bezsensu.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś (w szczególności autor poprzednich komentarzy) byłby zainteresowany dlaczego są usunięte - BO TO MÓJ BLOG, na którym od teraz nie będą publikowane komentarze od nieznanych osób :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie ciekawy temat. Miałam bardzo podobną rozkminę. Moim zdaniem sam fakt, że zastanawiasz się nad tym czy to nie jest wykorzystywanie, wskazuje, że nie jest to czysto bezinteresowne działanie. Ja na przykład miałam tak, że robiłam te wszystkie rzeczy, bo lubię robić coś miłego plus miałam więcej wolnego czasu. Chociaż to nie wiem czy do końca prawda, bo może pracowałam mniej, ale jeszcze studiowałam dziennie, ale zarabiałam mniej, więc czułam się, że moja praca jest mniej ważna i żeby wyrównać wkład w związek, powinnam jeszcze robić dodatkowe rzeczy. Więc to już samo w sobie pokazuje, że moje myślenie było toksyczne. Ale wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to jest powodem, dla którego tyle z siebie daję.
OdpowiedzUsuńTeż wydaje mi się, że to zależy od konkretnej osoby. Podobnie jak ty, mam przyjaciółkę, z którą mam właśnie taką wymianę energii, o której piszesz. I z nią to działa, przez to że obie dajemy z siebie tyle samo. Już z inną przyjaciółką mam inaczej, nie ma tych bezinteresownych gestów, bo ona po prostu nie jest taką osobą.
Trochę bez ładu i składu ten komentarz ;) ale tak dla podsumowania:
1. Zastanów się czy na pewno lubisz robić te wszystkie rzeczy czy jest ci z tym dobrze. Bo łatwo nieświadomie wpaść w pułapkę 'męczennicy' - ja tyle robię, tak się poświęcam, a ty w ogóle tego nie doceniasz. Co jest bardzo nie fair w stosunku do drugiej strony, bo z własnej woli robisz coś, sprawiasz wrażenie, że to twoja dobra wola, a żal się w tobie zbiera i na końcu wybuchasz, a druga osoba stoi jak wryta i nie wie o co ci chodzi i może tylko powiedzieć 'ale przecież cię o to nie prosiłem'.
2. To jest ok, żeby dla jednych robić więcej takich gestów, a dla innych mniej. Np. z przyjaciółką możecie mieć taką relację, ale z Szymkiem już nie. Nie musisz dla niego sprzątać czy gotować, ale na pewno wspieracie się nawzajem w inny sposób i to jest jak najbardziej w porządku.
3. Jeszcze taka drobna rzecz: to już w pełni z autopsji, więc może u ciebie się nie sprawdzi. Odkąd zaczęłam taką typową pracę 8h + dojazdy, to nagle miałam mniej ochoty na takie bezinteresowne gesty, bo po prostu nie miałam już siły na nic i przede wszystkim chciałam zadbać o siebie. I to mi też pokazało, że to, co robiłam nie było dla mnie, tylko dla partnera. I absolutnie nic a nic się nie zmieniło w naszej relacji. Mam wrażenie, że nawet nie zauważył, dalej traktował i kochał mnie tak samo ;) a ze mnie przynajmniej zeszła presja, która nawet nie wiedziałam, że istnieje.