Czwartek, 19:25
Hejka!
Nie odzywałam się do Was kilka dni, bo kiepsko się czułam. Chyba zaraziłam się od matki. Już w weekend źle się czułam, ale myślałam, że mi przejdzie, ale no niestety. Kolejną rzeczą jest to, że matka wszędzie otwiera okna no i nie zamknie, bo jej ciągle gorąco, a do mnie mówi, że mi zimno "bo się nie ruszam", to taki synonim słów "bo nic nie robisz". Dzisiaj miała mi kupić leki i czekałam na nią cały dzień, bo dopiero teraz wróciła i też w dupie ma to, że na te leki czekałam. Tak samo na jedzenie. Aż mi się gadać o tym nie chce.
Co więcej? We wtorek zadzwonił Lukas, toż to szok, bo zrobił to pierwszy raz od miesiąca, także trochę sobie poczekałam. Gadaliśmy jakieś 1,5h nawet mi głupio było, że go tak przetrzymałam, ale czas tak szybko mi minął. Bardzo lubię z nim rozmawiać. Ale co Wam jeszcze powiem... tego samego dnia, ale rano, dostałam od niego jak zwykle wiadomość na dzień dobry. I wiecie co? Nie mogłam odpisać, po prostu nie mogłam, bo czułam się tak zniesmaczona naszą relacją. Odezwałam się dopiero koło 14. Chyba taka przerwa była mi potrzebna żebym przypomniała sobie jak to było zanim go poznałam. Trochę samotnie, ale da się przeżyć. Dlatego nie ważne co by się stało w najbliższych dniach, to wiem, że sobie poradzę.
W sobotę o 19 mam lot do Wiednia, będę tam o 20, myślę że jeszcze tego samego dnia spotkam się z Lukasem. Gdy z nim rozmawiałam mówił, że możemy się spotkać w centrum, a później jechać do niego. On nawet nie bierze pod uwagę tego, że mogłabym mu czegokolwiek odmówić. Ja pierdole. Ja chyba też nie.
Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy. Chciałabym wrócić do Polski z jasną sytuacją i wiedzieć na czym stoję, bo ta niewiedza dosłownie mnie wykańcza. Nie ma bata. Musimy iść z Lukasem, albo w jedną, albo w drugą stronę.
W niedzielę natomiast widzę się z jedną z Was! A raczej z osób, który czytają mojego bloga. Bardzo fajnie mieć przyjaciół na całym świecie :) Naszego spotkania także nie mogę się doczekać!
Teraz trochę zdjęć jedzenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz