Środa, 22:42
Kojarzycie, jest takie powiedzenie, że ludzie wymagają dużo od innych, ale od siebie nic nie dają. Już jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że u mnie jest zupełnie odwrotnie. Siebie bym zamęczyła na śmierć, a innym wszystko wybaczała, ustępowała, byleby tylko komuś było lepiej. Jest to z pewnością rzecz, nad którą chciałabym popracować w nadchodzącym roku. Ostatnio dowiedziałam się, że najwięcej studentów chce jechać na Erasmusa do Hiszpanii, czyli tam gdzie ja chcę się dostać. I wiecie co zaczęłam sobie myśleć? "A dobra, to ja im ustąpię. Przecież jestem pewna, że ktoś inny lepiej wykorzysta ten wyjazd, ja mogę jechać gdziekolwiek." I serio, potem byłam zła na samą siebie o takie myślenie. Tak jest właściwie w większość spraw. Robię z kimś jakiś projekt i ktoś nie wywiązał się z terminu, bo miał za mało czasu? Bez problemu, no przecież ma życie prywatne, nie to co ja, więc mogę to zrobić za tą osobę. Ja komuś dałam prezent świąteczny, a ktoś mi nie? Bardzo dobrze, co tam będzie na mnie pieniądze wydawać. Ktoś mówi, że jest zmęczony? To z pewnością ma po czym, nie to co ja. Domyślam się, że ten sposób myślenia jest związany z moim niskim... bardzo niskim poczuciem własnej wartości, a także relacją z matką. To ona zawsze mówiła, że tylko ona ma prawo być zła, zmęczona, że tylko ona ma prawo żądać. To jedna z rzeczy, nad którymi muszę popracować w nowym roku. Ja też mogę wymagać. Nawet taka głupia rzez jak korepetycje... stale mówię "ja się dopasuje". Nie, mi też musi pasować.
A co oprócz tego? Właściwie nic. Tak jak Wam ostatnio pisałam, poświęcam masę czasu na studia, ale przynajmniej później będzie mi łatwiej, nie chcę się stresować, że coś zawalę. Lepiej jest zrobić od razu i potem mieć spokój. Teraz uciekam jeszcze napisać recenzję z książki, którą ostatnio przeczytałam, oczywiście na studia, a później będę oglądać "Brzydulę". Korzystam z tego, że mam dostęp do playera i oglądam ponownie pierwszy sezon. To takie moje "comfort show". Uwielbiam ten serial, jest po prostu piękny, pełen pozytywnych wartości.
Aaa! No i przypomniało mi się o czym chciałam napisać. Dziewczyna mojego brata wczoraj przyszła do mojego pokoju i powiedziała, że mnie podziwia, bo nie wie jak wytrzymuje z matką. Ona także widzi jak jest traktowany mój brat, a jak ja. To dziwne, ale cieszy mnie to, że faktycznie problem nie leży we mnie, a inne osoby także to widzą. Co śmieszne, wczoraj pomiędzy moim bratem, a jego dziewczyną wytworzyła się okropna kłótnia, ponieważ ta stwierdziła, że nie wyobraża sobie mieszkania w Krakowie, bo nie chce być tak blisko mojej matki. Powiedziała, że nawet nie chce spędzić tu Sylwestra, bo jaki Sylwester taki cały rok.
Brawo dla dziewczyny brata, i głupio, że on, dorosły, tego nie widzi. Życzę Ci asertywności w nowym roku.
OdpowiedzUsuńJa te widzę często u siebie taki mechanizm - idę na rękę, ja nie muszę, zrezygnuję, bo ktoś bardziej na to zasługuje. Myślę, że może to być spowodowane niską samooceną. Sądząc po tym jak traktuje Cię własną matka, nie ciężko mieć niskie poczucie własnej wartości. Nie daj sobie wmówić, że na coś nie zasługujesz! :)
OdpowiedzUsuńPeople pleaser wynika często z traum z dzieciństwa, więc tutaj na pewno problemem jest kwestia Twojej matki. Mam nadzieję, że uda Ci się nad tym popracować. Fajnie, że siostra Twojego brata widzi te różnice, może to będzie mimo wszystko jakiś wstęp do tego, żeby Twoja matka przejrzała na oczy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dużym sukcesem jest to, że zdaję sobie sprawę z tego, że to pewnego rodzaju zaburzenie. Będę z tym walczyć w 2022 roku :)
Usuń