Środa, 21:54
Hejka!
Mój dzień zaczął się kiepsko. Na mieście są teraz takie korki, że jechałam na uczelnię ponad godzinę... Spóźniłam się przez to na seminarium i to tak dużo, że już mi było głupio wejść na salę, więc sobie odpuściłam. Zamiast tego w cukierni kupiłam drożdżówkę, na uczelni zrobiłam herbatkę i trochę odpoczęłam przed zajęciami. Później miałam jeszcze angielski i konwersatorium i do domu. To tak wyjątkowo, bo normalnie będę siedzieć na uczelni od 8 do 20. No ale trudno :) W domu ugotowałam posiłki na dzisiaj i jutro, robiłam zadanie na studia, a wieczorem poćwiczyłam. W międzyczasie byłam także wysłać paczkę i odezwała się do mnie nowa dziewczyna na korepetycje. Z polecenia, więc tym bardziej jest mi miło :)
A jeśli o ćwiczeniach mowa! Dzisiaj zrobiłam ostatni dzień wrześniowego wyzwania z Kołakowską. Jestem z siebie bardzo dumna, bo to jednocześnie 2 miesiąc kiedy ćwiczę po kilka razy w tygodniu. Któraś z Was mi kiedyś napisała, że mnie podziwia, że mi się tak chce, ale uwierzcie... nie chce mi się. Nawet Kołakowska powiedziała dzisiaj, że na świecie jest około 1% ludzi, którym rzeczywiście chce się ćwiczyć, reszta musi się zmuszać. Ja mam dokładnie tak samo, teraz po tych dwóch miesiąc mogę powiedzieć jedynie, że wyrobiłam już nawyk i jest mi trochę łatwiej. Od połowy miesiąca rusza kolejne wyzwanie, w którym także zamierzam brać udział. Do tego czasu raczej będę ćwiczyć z kimś inny, bo potrzebuje zmiany :)
Bilans:
6:30 2x kanapka z plasterkiem sera żółtego, 2x plasterek wege szynki; banan
9:00 - drożdżówka z serem i budyniem + herbata z 2x łyżeczką cukru
14:00 - 50 gr makaronu pełnoziarnistego z warzywami w sosie curry na jogurcie, kubek zupy dyniowej
17:00 - 3x kwadraciki z ciasta francuskiego z gorzką czekoladą
21:00 - sałatka (sałata, pomidor, ogórek, buraczek, feta, kukurydza, papryka, sos na jogurcie)
Dodaje jeszcze kilka przypadkowych posiłków z ostatnich dni i idę spać :)
Ej, to dołączę się z chęcią do kolejnego wyzwania!
OdpowiedzUsuńPodziwiam, ze udalo Ci sie powstrzymac przed zjedzeniem więcej. Czesto jeden slodycz to droga od razu do napadu. Kwestia nawyku:)
Super! Bardzo się cieszę, napewno dam znać na blogu jak zacznie się wyzwanie :)
UsuńOstatnio wykorzystałam kilka Twoich pomysłów w tym między innymi ten na omleta i są świetne. Tez chyba w końcu dorosłam do tej myśli, że takie rzeczy jak drożdżówka czy ciastko raz na jakiś czas to nie jest zło wcielone i nie spowodują nagle, że przytyjemy 5 kg. Gratuluję Ci, że jesteś tak ambitna i systematyczna, zazdroszczę Ci tego i mam nadzieję, że też do tego kiedyś dojdę. :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jaką przyjemność mi sprawiłaś swoim komentarzem :) Bardzo za niego dziękuje <3
Usuń