sobota, 7 sierpnia 2021

660 || 10 rocznica

 Sobota, 20:04


10 lat minęło... 

Dokładnie 10 lat temu po raz pierwszy trafiłam na strony pro-ana. Wtedy zaczęła się moja obsesja, która trwa do teraz. 10 lat walki ze sobą, liczenia kalorii, prowadzenia bloga, odmawiania sobie jedzenia, wyjść ze znajomymi, ciągłe napady obżarstwa, ryczenie po nocach, a po tych 10 latach jestem grubsza niż kiedy zaczynałam. Żałosne, prawda? 

Wspominałam Wam wczoraj, że przez ostatnie dni byłam jakaś zmarnowana, ale dzisiaj już się ogarnęłam. Wypiłam kilka mocnych kaw i od rana działałam. Wstałam, zjadłam szybko śniadanie i do południa posprzątałam całe mieszkanie. Potem poszłam odebrać prezent dla mojej przyjaciółki, który zamówiłam kilka dni temu. To jej urodzinowy prezent, więc mam nadzieję, że jej się spodoba. Po powrocie do domu obejrzałam film, a później pozbyłam się wszystkich notatek i książek z prawa. Wzięła mnie chwila smutku, ale teraz czuje, że kamień spadł mi z serca :) Coś się kończy, a coś zaczyna i tylko tak zamierzam na to patrzeć. 

Kilka dni temu Wam pisałam, że rzucam dietę, ale wiecie co? Łatwiej to mi już było rzucić studia niż dietę. Myślę, że zabrnęłam już tak daleko w odchudzaniu, że teraz nie zawrócę dopóki nie osiągnę celu. 

Bilans z dzisiaj: 


9:50 - pół melona (124 kcal)


14:40 -  krem z marchwi i pomidorów z kleksem skyra (118 kcal)


17:00 -  sajgonki z ryżem i warzywami, sos sojowy z wasabi (384 kcal)

Zjadłam też loda frugo (83 kcal). 
Póki co jest 709 kcal, ale zamierzam za chwilkę zjeść jeszcze ugotowaną kukurydzę i do tego nakroję sobie do miseczki kilka pomidorków z cebulką. Jadacie tak? Bo ja uwielbiam pomidory i mogę jeść je same :) 
Wyjątkowo mały wyjdzie dzisiaj bilans, bo około 1000 kcal, ale po prostu tak wyszło. W aplikacji ustawiłam sobie limit 1400-1500 kcal. Natomiast nie wiem czy zdecyduje się znowu na codzienne liczenie kalorii, to nieustanie wpędza mnie w chorą obsesję, ale z kolei wszystkie dziewczyny z tik toka, które przeszły "metamorfozę" stale powtarzają, że liczyły kalorie i to klucz do sukcesu. Sama nie wiem, przemyślę to jeszcze. 

2 komentarze:

  1. Nienawidzę pomidorów. Świeżych. Bo sos pomidorowy w lodówce to już mój MUST HAVE ;) Mnie na przełomie września i października "stuknie" 8 lat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej, Twoje zdjęcia jedzenia mogłabym zaliczyć do kategorii "porn food" - są przepiękne!

    OdpowiedzUsuń