Poniedziałek, 09:47
Ostatnio nie mam czasu tutaj pisać, ochoty także nie mam, bo gdy tylko coś nie idzie zgodnie z moim planem to od razu jestem zirytowana. Kiedy robię dłuższą przerwę od pisania, to potem też nie wiem jak opisać ostatnie dni.
Ostatnio dużo czasu spędzam u babci, potrzebuje stałej opieki, szczerze mówiąc myślałam, że to będzie prostsze, ale babcia jest bardzo absorbująca. Tutaj trzeba jej coś przynieść, tam podać, pogrzać, pomóc. Kiedy u niej jestem, to nie jestem w stanie nic ogarnąć z nauki, bo odrywam się po jakieś 100 razy, dosłownie. W piątek mój brat do niej poszedł, więc ja miałam czas dla siebie. Ale jak to w piątek 13 bywa, no cóż miałam pecha i sklerozę! Pojechałam na uczelnie żeby się pouczyć, ale zapomniałam ładowarek, konstytucji, jedzenia i notatek. Chyba nie muszę Wam mówić, że bez tego ani rusz? Dokładnie, miałam posiedzieć cały dzień, a byłam może 2 godzinki i udało mi się jeszcze iść skonsultować mój projekt, który muszę dzisiaj oddać. Na dodatek uciekły mi chyba wszystkie możliwe autobusy. Weekend szybko zleciał, mało się uczyłam. Dużo czasu zajął mi właśnie projekt i jakieś czynności domowe, aktualnie zostałam z tym sama, bo mama mieszka u babci.
Zaczęłam także spisywać swoje postanowienia noworoczne. Niestety w tym roku nie będzie żadnego podsumowania tego, co mi wyszło, a co nie. Postanowienia spisałam na poprzednim blogu, a on jak wiecie został mi usunięty. Coś tam pamiętam, więc może dołącze to do jakiegoś wpisu.
Co się zapowiada w tym tygodniu?
Oddanie projektu z przedsiębiorczości, przedstawienie prezentacji z tego samego przedmiotu, kolokwium z doktryn politycznych, kolokwium z prawoznawstwa i kartkówka z prawa konstytucyjnego, a także muszę napisać konspekt licencjatu i zebrać całą literaturę do końca tego tygodnia, bo przez święta musze napisać pierwszy rozdział. To jest już taki ostateczny deadline, pierwszy był wczoraj xd Eh ciężko mi ostatnio to wszystko ogarnąć. Wcześniej myślałam, że jest to kwestia organizacji (tego, że moja wciąż nie jest idealna), ale teraz dochodzę do wniosku, że po prostu jest tego za dużo. Moja jedna "mała" kartkówka z prawa konstytucyjnego obejmuje całą ustawę o referendum ogólnokrajowym, ustawę o inicjatywie obywatelskiej, a także cały kodeks wyborczy. Dla osób nieobeznanych w temacie powiem tyle, że sam kodeks ma prawie 500 artykułów, dodając pozostałe ustawy i artykuły z konstytucji tworzy się ogrooom materiału. Z pozostałymi przedmiotami jest gorzej, bo to kolokwia. Do tego dochodzą mi wszystkie przedmioty z drugiego kierunku i ten nieszczęsny licencjat.
Okeeej, ponarzekałam sobie i już mi jest lepiej xd Na dzisiaj mam ambitne plany, od 12:00 do 18:30 mam przerwę na uczelni (to znaczy urywam się z zajęć) i idę w tym czasie do czytelni się pouczyć. Potem mam ćwiczenia do 20, jak wrócę to ogarnę mieszkanie, kąpiel i do spania, bo jutro znowu od rana na najwyższych obrotach.
Uciekam do pracy, właśnie siedzę na wykładzie, ale boże.. nawet tego nie skomentuje xd
Od samego czytania się zmęczyłem XD Masakra powodzenia życzę ♥
OdpowiedzUsuńMnie dłużej nie było, bo też właśnie dużo wszystkiego i dużo nowości, w dodatku zawalam dietę i w sumie wszystko. Ale życzę wytrwałości na dwóch kierunkach i tylu zaliczeniach. :*
OdpowiedzUsuńOjej tyle mieć pracy/nauki na uczelni. Odnoszę nie śmiałe wrażenie, że to dlatego, że studiujesz 2 kierunki na raz + jesteś na studiach dziennych. Na zaocznych (też pewnie zależy od kierunku) jest tego znacznie mniej choć w zamian przedmiotów jest więcej. Mi w tym roku (na cały rok drugi) przypada 26 przedmiotów + ciągnę za sobą jeszcze 2 warunki z zeszłego roku. I są to 2 ciężkie przedmioty - warunki.
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się. Mając cel przynajmniej dokądś zmierzasz ;-)