Niedziela, 21:02
Po sześciu latach postanowiłam zmienić nazwę fotobloga, bo tamta zaczęła mi się źle kojarzyć (z czasami, za którymi nie tęsknie). Nie wiem czy kiedyś o tym wspominałam, ale nazwa nawiązywała do mojej ulubionej książki, czyli "Coma". Jest to opowiadanie amatorskie, które nigdy nie zostało wydane, więc nie mogę Wam powiedzieć nawet autora. Pierwsza część to około 800 stron, a kolejna 1400, także było co czytać :)
Niedziela, jak niedziela. Nie wiedziałam, że kiedyś, to powiem, ale zdecydowanie bardziej wolę dni roboczę. Czuje, że mam wtedy większą kontrolę nad jedzeniem i nawet uczyć bardziej mi się chce. Poza tym kilka godzin z dnia wypada przez uczelnię.
Wczoraj byłam na dużych, tygodniowych zakupach, a więc dzisiaj nieźle się nagotowałam. Warzywa, makaron, tortellini, papryka nadziewana ryżem, mus z jabłek. W skórcie, to mam jedzenie przygotowane na cały tydzień. Wagę kuchenna powinnam mieć w piątek, także pewnie dopiero wtedy zacznę liczyć kalorię. Zamierzam także poczytać o liczeniu innych makroskładników.
Bilansu dzisiaj nie piszę, bo stale coś tam podjadałam przy gotowaniu. Gryz tego gryz tamtego i sama nie wiem ile i co tak naprawdę zjadłam. A tak ładnie się trzymałam. Trudno. Jutro napewno będzie lepiej, mam zapisane, co i ile powinnam zjeść :)
NAUKA: skończyłam angielski na studia, przerobiłam preambułe i pierwsze dwa rozdziały konstytucji
Reszta leży i kwiczy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz