W końcu po bierzmowaniu. Stałam w kościele ponad dwie godziny i jestem wymęczona, w dodatku na zewnątrz straszny upał. Było mi trochę przykro bo kilka osób z rodziny nie dotarło, ale trudno.
Dopiero co wczoraj napisałam o tym, że muszę się postarać, a dzisiaj wpadła mi +3 z odpowiedzi z angielskiego. Cholera. W prawdzie i tak wychodzi mi ładna czwóreczka, ale chodzi mi raczej o to, że powinnam się była na to nauczyć. Teraz już nic nie zrobię, postaram się to poprawić kartkówką.
BILANS:
śniadanie- 3x waza z serkiem, sałatą, szynką, pomidorkiem
obiad- pół woreczka ryżu, warzywa na patelnię
podwieczorek- jabłko
kolacja- dwie kromki jasnego chleba z szynką i pomidorkiem, dwa plastry fety, dwa małe kawałki kabanosa, dwie porcje sałatki porowo-ananasowej
Oh, kolacja dzisiaj zdecydowanie zbyt duża, ale w końcu to rodzinna uroczystość. Zaraz jak goście sie rozeszli (21:40) poszłam z mamą doładować kartę tramwajową, więc jakaś mała aktywność w postaci spacerku była.
Moja mama była dzisiaj w szkole, do której chce się przepisać i rozmawiała z dyrektorką. Mogę powiedzieć, że już jedną noga jestem jej uczniem, musze napisac jeszcze list o przeniesienie i umówić się na rozmowę z dyrektorą. Planuje to zrobić w przyszłym tygodniu, by mieć to juz z głowy.
Jutro jadę po prezent na dzień matki, dla mojej jest to podówjne święto, ponieważ obchodzi w ten dzień także urodziny. Chce kupić jej nowy portfel i może coś jeszcze mi się spodoba.
Całusy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz