Dzień jak codzień. Nadal dryfuje, poszukując mojego szczęścia. Nie wiem, co nim jest, ale czekam.. czekam na jakiś bodziec, który zmusi mnie do działania. Czy kiedyś się doczekam?
Sprawdzian z geografii poszedł średnio. Ale nigdy żaden nie pójdzie dobrze póki nie naucze się myśleć. Potrafię się nauczyć wielu rzeczy, wykuć wszystko na blachę, ale nie należę do osób, które nie potrafią "pisać mądrych głupot" i dostawać za to piątek. Ja wszystko musze wypracować i uwierzcie, że wkrótcę dojdę w tym do perfekcji. Dostałam też 4 z matematyki z odpowiedzi, bardzo mi się przyda, ale uważam, że zasługiwałam na wyższą ocenę. Kolega przede mną dostał trójkę mimo, że profesor od majcy stale mu podpowiadał, ja nie otrzymałam żadnej pomocy. Życie. Jutro sprawdzian z historii, w ogóle się dzisiaj nie uczyłam, nie mam siły, mówię to szczerze. Chodzę spać o północy i muszę wstać o 5, to zdecydowanie za krótko.
BILANS:
ŚNIADANIE - 2x chrupkie, szklanka galaretki pomarańczowej
OBIAD - pół woreczka ryżu, kawałek kurczaka bez tłuszczu, warzywa
PODWIECZOREK - jabłko, 4 mandarynki
KOLACJA - mała miseczka zupy francuskiej z garścią grzanek, 3x chrupkie z serkiem
Jestem zadowolonona z bilansu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz