Czuje, że jem za dużo chociaż wiem, że to mało. Waga zatrzymała się na 70 kg i ani drgnie. No, cóż chyba nie powinno mnie to dziwić. Mój metabolizm przez ten rok z Aną pozostawia teraz wiele do życzenia...
Wczoraj uczyłam się prawie do północy, zrobiłam zielnik, którego i tak dzisiaj nie oddała. Uczyłam się na kartkówkę z geografii, którą i tak zawaliłam. jestem do dupy.
Zaraz się zbieram i idę na hiszpański, musze się pouczyć w drodze, ale strasznie mi się nie chce.. Jedynym plusem dzisiejszego dnia jest to, że dostałam +4 z kartkówki z niemieckiego, Ona dostała -3. Nie zrobiłam nic, nie odezwałam się ani słowem, teraz żałuje powinnam przystawić jej kartkówkę pod nos i powiedzieć: Patrz! Dostałam czwóreczkę! A ty, co masz? Zdaje sobie sprawę, że to wrednę, ale ona robi tak za każdym razem. Chwali mi się chociaż wie, że mi nie poszło. Potem następuję to pytanie : A ty, co masz? Przecież wiesz jaką ocenę dostałam...
Co mam zrobić? Mam nadal to tolerować i udawać, że nie robi to na mnie wrażenia.. chyba jestem na to za słaba.
BILANS:
śniadanie - bułeczka otrębowa ~200
obiad- kurczak, warzywa ~250kcal
450kcal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz